Formularz kontaktowy

 

016. Będzie piekło baby


Seks, pieniądze i używki? To może na dzisiejszy wieczór Sabina z bedziepieklobaby.blogspot.com? :)

Wschodzące Gwiazdy: Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?

Sabina: Blog powstał z czystego przypadku. Na początku miał inną "formę". Dopiero potem dojrzałam do pisania prawdziwych tekstów. Pomyślałam, że coś z tego będzie. Traktuję to jako moją osobistą przestrzeń w internecie i śmiało mogę powiedzieć "Ja tu rządzę". 

WG: Jaki jest Twój stosunek do blogosfery? 
S: Podchodzę do tego z dystansem. Jestem przekonana, że to co jest teraz nie zmierza w dobrym kierunku. Myślę, że założenie bloga jest za łatwe, żeby miało sens. Blogów jest po prostu za dużo, a jeśli są to głównie te bez pomysłu.

WG: Co Cię inspiruje do pisania postów? 
S: Inspiracja? Nie. To raczej codzienność mnie do tego zmusza. Blog- wolne słowo. Bardzo szanuję to, że w blogosferze możesz być kim chcesz. Moje posty są o wszystkim i o niczym. Piszę o tym co jest warte uwagi, albo co w danym momencie mnie nurtuje. 

WG: Napisałaś, że to, co się dzieje w blogoferze w chwili obecnej nie prowadzi do niczego dobrego. Jak wyobrażasz sobie blogosferę za 10-20 lat? 
S: Jeśli wszystko pójdzie w tym lepszym kierunku to spodziewam się platformy blogowej dla konkretnych blogerów. Mówiąc konkretnych mam na myśli osób, które blogowaniem chcą zajmować się na poważnie. Dla ludzi sukcesu i dążących do niego. Duża platforma, w której to sami blogerzy będą najważniejsi. Myślę, że to ma jakąś przyszłość. Jeśli jednak nic się nie zmieni blog stanie się gatunkiem wymarłym i zostanie zastąpiony czymś innym. Nic nie trwa wiecznie, a to co się dzieje teraz nie ma prawa przetrwać. 

WG: A co myślisz o blogerach, którzy nastawiają się przede wszystkim na zysk z prowadzenia bloga? Nie uważasz, że jeśli będzie pojawiało się coraz więcej takich blogów to blogosfera też upadnie?
S: Myślę, że każdy chciałby coś na tym zarobić, jednak nie każdy może. Aby zacząć zarabiać konkretne pieniądze trzeba się przyłożyć do blogowania. Chęć zysku napędza tę całą maszynę i motywuje do działania co jest dla mnie plusem, bo nie siedzisz na dupie i nie czekasz aż sława i pieniądze same przyjdą. Nie przeszkadza mi założenie, że ktoś z góry mówi "Tak, chcę zarabiać na blogu". Nie podoba mi się tylko to, że blogerzy przerzucają tor swojego bloga na pieniądze. Mam na myśli tutaj sytuacje typu "Napiszę post za jeansy".  

WG: Zauważyłaś na swoim blogu zjawisko, które jest określane jako "hejtowanie"? Jak myślisz, skąd się to bierze? Co napędza hejterów? 
S: Na moim blogu rzadko spotykam się z hejterami. Nie przeszkadzają mi. Gdyby byli to nawet nie miałabym czasu na moderowanie komentarzy. Uważam, że każdy ma prawo skrytykować mój tekst i sama oczekują od moich czytelników większej aktywności. Większość społeczeństwa to idioci, a hejterzy utwierdzają mnie w fakcie, że też tchórze. Hejterzy to zazwyczaj głupie, zakompleksione osóbki, nie mające co robić, a więc wolą mieszać w życiu innym. Spotkałam się też z twierdzeniem "Kozak w necie, pizda w świecie". Ostatnie zdanie mówi samo za siebie. 

WG: Nie odebrałaś takiego wrażenia, że w Internecie ta głupota się bardziej rozprzestrzenia? Jakie - według Ciebie - ma wady Internet? 
S: Internet sam w sobie nie jest głupi. To głupcy korzystają z niego. To co dzieje się złego w sieci to nie wada internetu tylko brak umiejętności mądrego korzystania z niego.

WG: Więc co trzeba brać pod uwagę korzystając z Internetu? Da się to jakoś zmienić (w teorii lub w praktyce)?
S: Mieć oczy szeroko otwarte. Jedno przeoczenie i można wpakować się w niezłe gówno. Dlatego polecam czytanie regulaminów stron internetowych. 

WG: I dotarłyśmy do końca: czujesz się jak Wschodząca Gwiazda? 
S: Nie lubię tego określenia i nie. Do rangi gwiazdy brakuje mi dużo i jeszcze więcej. A ja na koniec chciałam tylko powiedzieć, że bardzo dziękuje za możliwość wzięcia udziału w tym projekcie, bo to mój już ostatni w blogosferze. Kończę przygodę. Pozdrawiam.

WG: A jakbym zapytała dlaczego zdecydowałaś się na zakończenie przygody z blogowaniem to byś odpowiedziała?

S: Nie powiem, że blogosfera mnie przerosła, bo tak nie jest. Brakuje mi determinacji, a przede wszystkim czasu. Jeśli piszesz raz na jakiś czas to takie odstępy czasu zabijają bloga. Ja nie chcę oszukiwać moich czytelników, mówiąc, że coś napiszę a tak naprawdę tego nie zrobię. Poza tym prowadzę od 2 tygodni prowadzę mini bloga, z którego czerpię przyjemność. "Seks, pieniądze i używki" nigdy nie umarł i mam nadzieję, ze kiedyś powróci. Może kiedy będę gotowa całkowicie zaangażować się w to. 


***
Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem

Total comment

Author

Wschodzące G.

015. Angelika Martko


A dziś mamy dla Was Angelikę z bloga angelikamartko.blogspot.com :)


Wschodzące Gwiazdy: Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?

Angelika: Bloga zaczęłam prowadzić 3 lata temu jak poszłam na studia. Poznałam tam Monikę która zachęciła mnie do blogowania. Pierwszy post jaki pojawił się na blogu był o motorach haha :D Posty dodawałam co jakiś czas, ale jakoś mnie to nie interesowało a po przeprowadzce do Szkocji postanowiłam się za niego zabrać i coś zmienić. Miałam dużo czasu na robienie zdjęć, na komentowanie innych blogów i jakoś się w to wszystko wkręciłam. Przez przypadek skasowałam wszystkie zdjęcia z bloga, dlatego nie można już zobaczyć moich pierwszych wpisów.

WG: Jaki jest Twój stosunek do blogosfery? 
A: Przeczytałam to pytanie i pierwsze co mi przyszło do głowy to `jeny, jakie trudne pytanie` :) Lubię blogi, uwielbiam oglądać zdjęcia, czytać dobre teksty. Swojego bloga chcę prowadzić tak długo jak się tylko da. Chcę wejść na niego za 10 lat i wspominać jak to było. Będę mogła się czasem pośmiać z tego co napisałam, na pewno zapłaczę jak zobaczę siebie o tyle młodszą. To fajna forma pamiętnika, ale nie można pisać tu o wszystkim.

WG: Kiedy zaczęłaś interesować się modą i fotografią? 
A: Fotografią interesuję się od lat gimnazjalnych ponieważ mój tata to kocha i zawsze robił bardzo dużo zdjęć. Gdzie wychodziliśmy tam był z Nami aparat. A ja, że jestem córeczką tatusia zapragnęłam mieć swój aparat i robić zdjęcia. Dlatego uzbierane pieniądze z moich 18-stych urodziny przeznaczyłam na zakup aparatu. Zawsze uwielbiałam zdjęcia i tak jest do dnia dzisiejszego. Lubię je robić i lubię gdy ktoś mi je robi. Moda ? Szczerze ciężko mi jest odpowiadać na te pytanie ponieważ ja nie śledzę pokazów, nie oglądam modowych programów...ubieram się tak jak lubię, kupuję to co lubię i to co mi się podoba. Nie patrzę co jest teraz modne i mówię `oo muszę to mieć bo to jest modne`, nie. Kupuję to co mi wpadnie w oko i nie podążam za trendami.

WG: Przed tym jak założyłaś własnego bloga, obserwowałaś blogosferę? Czytałaś inne blogi? Na jaki temat? 
A: Szczerze przyznaję, że nie interesowałam się blogosferą. Jest tylko jeden blog który czytam od samego początku, to blog mojej znajomej http://www.mishamel.com/ ona sama także namówiła mnie do założenia bloga. Przeglądałam też czasem blogi kulinarne, ale tylko po to aby znaleźć jakiś fajny przepis. Blogosferą tak na poważnie zainteresowałam się dopiero pół roku po założeniu swojego bloga.

WG: Napisałaś, że nie można pisać na blogu wszystkiego. Pod jakim względem i dlaczego tak uważasz? 
A: Są pewne sfery mojego życia prywatnego które bym chciała i zachowam tylko dla siebie. Posiadając bloga nie oznacza, że muszę od razu `tu i teraz` rozkładać wachlarz moich emocji i przeżyć. Jeżeli jest coś o czym chcę napisać to piszę, jeżeli uważam, że coś powinnam zachować tylko dla siebie to nawet o tym nie wspominam.

WG: W takim razie czym jest dla Ciebie moda?
A: Moda jest dla mnie uosobieniem własnego podejścia do świata, dystansu do samej siebie, zabawy i ludzi. Kiedy wstaję rano pierwsze myślę sobie muszę założyć `to i to`, taka dzisiaj właśnie chce być: kolorowa-energiczna, stonowana-romatyczna, szalona i nieprzewidywalna. To zależy jaki mam dzień. Czasem mieszam odruchowo różne dodatki które na pierwszy rzut oka mogą do siebie nie pasować ale gdy jestem jednak cała gotowa do wyjścia czuję, że tą stylizacją jestem wygrana i ona uosabia moje `dzisiejsze` ja. 

WG: Zauważyłaś na swoim blogu zjawisko, które jest określane jako "hejtowanie"? Jak myślisz, skąd się to bierze? Co napędza hejterów? 
A: U mnie nie jest to aż tak widoczne. Czasem dostanę jakiś niemiły komentarz, ale nie są to takie komentarze jakie można zobaczyć na innych blogach. Myślę, że jest to po prostu zwykła zazdrość i tyle.

WG: A co sądzisz o vlogach? Myślałaś o tym, żeby zacząć kręcić filmiki dla swoich czytelników? (jak np Radzka)
A: Lubię oglądać różne filmiki blogerek jeżeli są dobrze zrobione. Najlepiej moim zdaniem robi to dziewczyna z bloga http://meriwild.blogspot.co.uk/. Jej filmiki są jak dla mnie rewelacyjne i mogę je oglądać kilka razy dziennie. Jeżeli chodzi o mnie..hmmm ciężko z tym. Jeżeli ktoś by do mnie zadzwonił, miał pomysł na jakiś fajny filmik z moim udziałem to czemu nie, ale sama nie usiądę przed kamerą i nie zacznę opowiadać np. o kosmetykach czy też ubraniach bo się normalnie wstydzę. Może i bym coś takiego nagrała, ale jak bym to zobaczyła to wylądowało by to od razu w koszu bo nie lubię siebie mówiącej do kamery :D Niestety nie wiem kto to Radzka :)

WG: Jest ktoś, kto jest Twoim "guru" jeśli chodzi o modę? Inspirujesz się kimś/czymś?
A: Nie mam `guru`  jeżeli chodzi o modę. Lubię styl Rihanny, Mirandy Kerr i Gillian Zinser. Jest też pare blogerek których styl bardzo lubię. 

WG: I dotarłyśmy do końca: czujesz się jak Wschodząca Gwiazda? :) 
A: No to się cieszę ;) Nie, nie czuję się jak Wschodząca Gwiazda. Czuję, że robię to co lubię i że mi to wychodzi, ale do gwiazdy mi bardzo daleko i nigdy nią nie będę ;)

***
Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem

Total comment

Author

Wschodzące G.

014. Z pasją do życia


A dzisiaj wywiad z Wiktorią z bloga zpasjadozycia.blogspot.com

Wschodzące Gwiazdy: Dlaczego zaczęłaś blogować? 

Wiktoria: Na początku zaczęłam blogowałam, żeby po prostu się nie nudzić i spędzić miło czas, ale teraz stało się to moją codziennością i sposobem na wyrażenie swoich opinii i myśli. Mogę powiedzieć, że uzależniłam się od blogowania.

WG: Jaki jest Twój stosunek do blogosfery? 
W: Blogerki które poznałam są sympatyczne, ale według mnie niektóre z nich powinny bardziej przykładać się do tego co robią. Denerwują mnie również komentarze typu "fajny blog, zapraszam do mnie".

WG: Zauważyłaś zjawisko, w którym blogerki nastawiają się przede wszystkim na zysk albo "gratisy" dzięki współpracy z innymi firmami? Co o tym myślisz? 
W: Nie lubię czegoś takiego, ponieważ blog jest przede wszystkim dla innych, a nie tylko by wyzyskać czytających i czerpać z tego jak największy zysk. Co innego, jeśli jest to po prostu po dłuższym czasie zdecydują się na współpracę z jedną czy dwiema firmami by ją reklamować, takiemu czemuś nie jestem przeciwna.

WG: "Powinny bardziej przykładać się do tego co robią" - co masz na myśli? Może one mają właśnie taki sposób i taki plan na prowadzenie swojego bloga :)
W: Mam na myśli tzw. "olewanie" czytelników, pisanie bardzo rzadko, prowadzenie bloga jedynie dla zysku bądż od niechcenia. To od razu widać po blogu. :)


WG: Co myślisz o znajomościach, które miały swój początek w Internecie?
W: Zdecydowanie jestem za. Sama poznałam koleżankę w internecie i niedawno udało mi sięz nią spotkać i jestem bardzo zadowolona z tej znajomości.

WG: Wspomniałaś wcześniej że blog piszemy jest dla innych. A co sądzisz o pisaniu bloga dla siebie?
W: Moim zdaniem bog jest po to , żeby nie tylko wylać swoje myśli ale również sprawić innym przyjemność. Przez bloga wymieniamy się opiniami, inspirujemy innych. Jeśli chcemy coś pisać wyłącznie dla siebie, to polecam prowadzenie pamiętnika. Nie mam jednak tu na myśli uporczywego walczenia o czytelników i dołowania się z powodu ich małej ilości, bo choć mielibyśmy jednego obserwatora, warto pisać chociażby dla tej jednej osoby.

Chciałabym jeszcze dodać, że to właśnie czytelnicy motywują do pisania.

WG: Od razu widać, że uwielbiasz swoich czytelników. Co Twoim zdaniem sprawia, że zostają oni na Twoim blogu?
W: Myślę, że dużą rolę gra możliwość wykonywania przeze mnie zdjęć dobrej jakości oraz design bloga. W końcu "jak cię widzą, tak cię piszą", nie ulega wątpliwości że najpierw patrzy sięna wizualną część strony. Nie chodzi tu o zbyt wysoką samoocenę, ale spotykam się z opiniami że widać, iż piszę z serca a nie z przymusu, mam pomysł na siebie, tematyka postów nie ogranicza się do jednej. Staram się również szanować czytelników i dawać im do zrozumienia, że robię do dla nich, przez organizowanie różnych akcji, konkursów czy zwracanie się do nich w notkach.

WG: Zdarza się, że blogerzy dostają wiele maili z pytaniami, na które odpowiedź można znaleźć na ich blogu. Jeśli zdarza się to bardzo często może być to frustrujące. Jak Twoim zdaniem powinni oni reagować na takie sytuacje?
W: Jest do denerwujące, ale jednak mimo wszystko nie powinniśmy unosić się gniewem i ze spokojem odpowiedzieć na wszystkie pytania.

WG: Poruszyłaś temat konkursów i rozdań, czy myślisz, że taka promocja blogu jest prawidłowa? Wiele osób zarzuca blogerom, że chcą się w ten sposób rozreklamować tanim kosztem. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? 
W: Moim zdaniem o czytelników należy dbać i od czasu do czasu czymś ich obdarować żeby widzieli, że są ważni dla bloggerki. Nie należy jednak robić ich zbyt często, bo wtedy to może podpaść właśnie pod reklamę.

WG:  Co sądzisz na temat czytelników zdobytych dzięki rozdaniom. Czy nie jest tak, że te wejścia są mniej wartościowe, bo dużo osób chce dostać coś za darmo, a nie interesuje ich treść blogu?
W: Te wejścia niby są mniej wartościowe, ale nigdy nie unikniemy osób, które "nabijają puste wyświetlenia". Takiej osoby jednak nie można nazwać czytelnikiem. Jeśli robimy rozdania co chwilę to wiadomo, że takich osób będzie więcej. Ale od razu widać że jest coś nie tak, kiedy na przykład przy zwykłej notce jest 10 komentarzy a na blogu 400 obserwatorów. Jednak moim zdaniem liczba wejść nie ma aż tak wielkiego znaczenia, ważne są tylko te osoby które rzeczywiście się interesują treściami przez nas zamieszczanymi.

WG: I tak dotarłyśmy do ostatniego pytania: Czujesz się jak Wschodząca Gwiazda?
W: Jak każdy, w głębi duszy mam jakąś nadzieję, że uda mi się coś osiągnąć w blogosferze, dlatego się nie poddaję i postaram się nie przestawać robić tego co robię i dążyć do tego, żeby mieć na swoim koncie jak najwięcej osiągnięć.

***
Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem

Total comment

Author

Wschodzące G.

013. Kalkulacje życia

Otwarta, zabawna i ambitna. Czyli Natalia z bloga kalkulacjezycia.blogspot.com

Wschodzące Gwiazdy: Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?

Natalia: Żeby móc gdzieś opisywać swoje życie, przemyślenia, czasami sobie ponarzekać. Nie zawsze mamy jak się wygadać, a taka forma internetowego pamiętnika odpowiadała mi, niemal odkąd tylko ją poznałam. Od tego czasu przeszłam przez kilka witryn blogowych i kilkanaście blogów, które już dawno skasowałam. Nawet Konterfekt, czyli mój obecny blog zmienił sie odkąd ponad rok temu zaczęłam go pisać, ale nadal uwielbiam pisać na tematy, które są mi bliskie lub po prostu mnie interesują.

WG: Jaki jest Twój stosunek do blogosfery? 
N: Uwielbiam większość ludzi, na których się natknęłam i wielu z nich darzę ogromnym szacunkiem. Oczywiście zdarzają się też osoby, które za blogowanie nie powinny się w ogóle zabierać, ale staram się ich unikać, żeby nie psuć sobie zdania o tych wartościowych ludziach, którzy naprawdę mają do powiedzenia wiele mądrych rzeczy :)

WG: Co Cię inspiruje do pisania postów? 
N: Codzienność. Wiem, że to dość oklepane, ale po prostu to najbardziej pomaga mi pisać. Ludzie, którzy mnie otaczają i sytuacje, które gdzieś tam na mnie wpłynęły zmuszają do przemyśleń na najróżniejsze tematy. Jeśli dojdę do jakichkolwiek sensownych wniosków to staram się to ubrać w słowa i wrzucić do Internetu jako kolejny post.

WG: Na swoim blogu piszesz, że uwielbiasz świat zombie i wampirów. Dlaczego tak? Co Cię w nich fascynuje i kiedy zaczęłaś się nimi interesować? 
N: Ojej, jeśli chodzi o wampiry to było to jeszcze w podstawówce - zaczęłam wiele czytać i jakoś tematyka fantasy najbardziej mnie wkręciła. Poza tym pamiętam, że wtedy bardzo popularny był "Zmierzch" - oczywiście przeczytałam książki i obejrzałam film. Sama saga mnie nie zachwyciła, ale zaintrygowała do poszukiwań innych dzieł w tej tematyce. 
Odnośnie zombie to po prostu przez przypadek oglądnęłam kiedyś film o tematyce apokaliptycznej i zainteresował mnie ten motyw - odtąd poszukuję filmów, seriali, a nawet książek o tych potworach.
Czemu mnie to zainteresowało? Bo to jest nierzeczywisty świat, w którym do przeżycia potrzebna jest odwaga. Może to dziwny sposób na zdobywanie jej, ale mi osobiście pomaga czasami zmierzyć się z moją codziennością.
Poza tym uwielbiam tematykę fantastyczną całosciowo - nie tylko wampiry i zombie. Ciekawi mnie tak wyglądający świat, bo codzienność sama w sobie jest już dość pogmatwana, dodając do tego takie stwory mamy zupełny misz-masz.

WG: Kiedy zakładałaś obecnego bloga miałaś jakąś "myśl przewodnią", strategię i plan prowadzenia bloga? Trzymasz się tego czy blog to zupełny "spontan" i to, co dzień przyniesie? 
N: Chciałam pisać o sobie, o swoich problemach, przeżyciach. To miała być taka forma pamiętnika, jednak teraz trochę odeszłam od tego pomysłu i jest to po prostu miejsce, gdzie wyrażam opinię na różnorodne tematy. Oczywiście nadal można się w ten sposób wiele o mnie dowiedzieć, jednak nie jest to już tak osobiste jak na samym początku. Najprawdopodobniej dlatego że moja tożsamość nie jest już taka "anonimowa".

WG: "Zdarzają się też osoby, które za blogowanie nie powinny się w ogóle zabierać (...)" - czyli jakie osoby? Jaką muszą mieć osobowość/styl pisania, żeby Cię do siebie zniechęcić?
N: Myślę, że to nie są jakieś konkretne cechy, a raczej styl bycia i pisania konkretnej osoby, ale takimi najlepszymi przykładami mogą być blogi osób, które uważają się za najmądrzejsze i nie przyjmują odmowy czy też kompletnie nie potrafią zaakceptować innego punktu widzenia - dla mnie bloger powinien być choć trochę tolerancyjny i elastyczny :) Poza tym, jak pewnie każdego, irytują mnie te wszystkie "słitaśne blogaski" gimbusów i dzieciaków*, które nie potrafią nawet pisać poprawną polszczyzną. Nie uważam, że sama jestem idealna i nadaję się na blogera, ale się staram, haha!

* nie chodzi mi tu o wiek, a o to jak dana osoba pisze i jak się "zachowuje" :)

WG: Napisałaś już jakie osoby nie powinny zabierać się za blogowanie, a jaki jest Twoim zdaniem idealny materiał na blogera?
N: Emm, to pytanie jest jeszcze gorsze od poprzedniego, bo w sumie nie znam na nie dobrej odpowiedzi. Myślę, że blogować może każdy, kto czuje taką potrzebę i nie zostawi tego wszystkiego po tygodniu, czy miesiącu. Trzeba mniej więcej wiedzieć, czego oczekuje się od tego "świata" i jaki ma się plan na siebie, że tak to określę. No i trzeba znać jakieś podstawowe zasady ortografii i interpunkcji. Nie mówię tutaj o 100% poprawności, bo i ja sama pewnie niejednokrotnie strzeliłam jakąś gafę, ale o tym, żeby błąd nie poganiał błędu. Jeśli posiada się te cechy to myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie do miana idealnego blogera, haha.

WG: Napisałaś, ze nie jesteś anonimowa, czy to oznacza, że Twoi bliscy wiedzą, ze prowadzisz blog? Czy czujesz, ze stanowi to pewne ograniczenie?
N: Pisząc, że nie jestem osobą anonimową miałam na myśli raczej fakt ujawnienia mojego nazwiska na blogu. Część tych bliskich znajomych wie, że bloga prowadzę, ale nie znają oni adresu. Co do rodziny to oni nawet nie zdają sobie sprawy, że takie coś robię. Z drugiej strony od niedawna jeżdżę na spotkania Klubu Astronomicznego "Almukantarat" i ludzie stamtąd (a przynajmniej kadra) znają Konterfekt. Inną kwestią jest to, czy go czytają, czy zainteresowały ich tylko posty odnośnie samego Klubu.
Mimo wszystko jest do do pewnego stopnia ograniczenie, ale jednak nadal staram się pisać to co chcę i jak chcę, bo o to w końcu chodziło mi, kiedy rozpoczynałam zabawę z blogowaniem. Poza tym w razie gdyby zawsze z wyjazdów tam mogę zrezygnować, co, że tak to określę, dodaje mi trochę "odwagi" w pisaniu tego, czego chcę.

WG: Jak Twoje otoczenie reaguje na to, że pisz blog? Sprawia to, ze chętniej się tym dzielisz z innymi czy raczej przekonuje Cię, że warto zachować ten fakt dla siebie?
N: Trudno nazwać mi osoby, które widzę raz na trzy miesiące jakimś konkretnym "otoczeniem", bo pozostali po prostu nie znają adresu bloga, co uniemożliwia im komentowanie samych postów, a nie jedynie pomysłu. Jednak przyznam szczerze, że nawet przez tamte osoby mam wrażenie, że fakt ten wolałabym zachować raczej dla siebie - w ten sposób czuję się jakby "bezpieczniejsza", bo słowa, które widnieją na blogu są bardziej prywatne niż zwykłe szkolne czy codzienne rozmowy. Czytając jakikolwiek post w pewien sposób zaglądają głębiej we mnie, a ja chyba nie przywykłam do tak dokładnego ukazywania samej siebie ludziom, z którymi rozmawiam normalnie, a nie tylko przez Internet.

WG: I tak dotarłyśmy do ostatniego pytania: Czujesz się jak Wschodząca Gwiazda?
N: Kompletnie nie. Nawet nigdy tak o sobie nie pomyślałam i myślę, że raczej tego nie zrobię. Bloguję, bo to lubię, a nie po to, żeby zostać jakąkolwiek "gwiazdą" blogosfery. :)

***
Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem

Total comment

Author

Wschodzące G.

012. Sawiusz


A dziś kolejny Pan, o którym na pewno już słyszeliście, zagościł w naszych skromnych progach. Sawiusz z bloga sawiusz.pl :)

Wschodzące Gwiazdy: Dlaczego zacząłeś blogować? 
Sawiusz: Jestem człowiekiem, który lubi być słyszany. Czasami łapię się na tym, że powiem coś zupełnie głupiego, mnóstwo ludzi to podłapie, a potem jest mi wstyd. No, ale blogowanie to inna sprawa - tutaj muszę być dziennikarzem, showmanem, pisarzem i sobą. No, czy to nie jest kuszące zajęcie? A blogowanie zaczynałem kilka razy i za (prawie) każdym razem odrzucałem to, bo to nie wyglądało tak różowo: pisanie notek bez komentarzy i czytelników było jak picie do lustra. Ostatnio jednak się przełamałem, postanowiłem podskoczyć wyżej swojego tyłka i kupiłem domenę, zacząłem promocję i wkrótce przyniesie to efekty, jestem pewny :)

WG: Jaki jest Twój stosunek do blogosfery? 
S: Jednym z kilku głównych powodów założenia mojego bloga, była chęć poznania wielu blogerów, wydaje mi się, że są to osoby, które mają wiele do powiedzenia i mogą mnie zainspirować. Blogosfera w Polsce jest jeszcze młoda, dopiero się kształtuje - blogerzy co rusz zmieniają szablony, style, przerzucają się na inne tematyki. Jest młodość, jest dynamika, są spotkania i konferencje, dlatego warto trzymać rękę na pulsie.

WG: Zauważyłeś zjawisko, w którym blogerzy przede wszystkim nastawiają się na zysk z tytułu prowadzenia bloga? Co o tym myślisz? 
S: Uderza mnie w tym pytaniu zwrot "przede wszystkim". Każdy, kto wchodzi w coś tylko dla samych pieniędzy, strzela sobie w stopę, zwłaszcza jeśli chodzi o blogosferę. Jeśli w swoim życiu nastawiasz się na kasę - spoko, pójdziesz na studia przeczące twoim zainteresowaniom, pójdziesz do znienawidzonej roboty, umrzesz niespełniony, ale z wypchaną kabzą. W blogosferze, gdy nastawisz się na zysk, a będziesz niekonsekwentnym blogerem, to nie masz szans, ale gdy jesteś blogerem-wybitną jednostką, sięgaj po kasę, bo ci się należy. Blogi to media, a media to reklama.

WG: Co Cię skłoniło do założenia nowego bloga? 
S: Nowego bloga założyłem, by pójść krok do przodu. Swoja domena bez solidnego zaplecza była ryzykiem i właściwie nie wiem jeszcze, czy opłacalnym. No i jak zwykle - ciekawość i rozwój miałem również na uwadze.

WG: Blogowanie wyłącznie dla pieniędzy to zły pomysł, ale warto korzystać też z możliwości zarobku jakie daje nam blog. Gdzie Twoim zdaniem jest złoty środek?
S: Blogowanie wyłącznie dla pieniędzy w ogóle mija się z celem, bo ludzie taki blog wyczuwają i po prostu na niego nie wchodzą. A jak nie wchodzą, to i nie ma pieniędzy. Chyba nie będę zbyt odkrywczy, jeśli powiem że wszystko zaczyna się w głowie, musimy mieć tę chęć zarabiania. Z tym, że bez pasji, czasu i serca poświęcanego w swój blog, skończymy po paru dniach z trzema wpisami. Jeśli prowadzi się bloguje już jakiś czas i widzimy dużą ilość wejść i komentarzy, firmy pojawią się same. Nie sprzedawajmy się tylko za jakąś marną stawkę, trzeba się cenić :)

WG: Nowa domena zazwyczaj jest krokiem w 'poważniejsze' blogowanie, czy inny adres wpłyną jakoś na Twoją pracę nad blogiem i Twoim stosunkiem do niego?
S: No jasne. Teraz to jest moje dziecko, które pielęgnuję codziennie, co chwilę sprawdzam ilość odwiedzin, w głowie układam już scenariusze nowych wpisów. Wydaje mi się, że dojrzałem do prowadzenia bloga systematycznie i przynosi mi to wielką radość.

WG: Zdradzisz Twój sposób na 'pielęgnowanie' bloga?
S: Pielęgnowanie mojego bloga mogę rozumieć pod dwoma różnymi znaczeniami. Wyglądu i treści. Jeśli chodzi o wygląd, to jeszcze daleko mi do takiego maksymalnie profesjonalnego wizerunku, ale to będzie ciągle wychodzić w praniu. Na razie podoba mi się, szablon jest przytulny i wracam na swoją stronę bez wykrzywiania twarzy w grymasie obrzydzenia :) No, a jeśli chodzi o treść - bo ona jest tu najważniejsza - to ciągle podlewam tego swojego kwiatka i obserwuję jak rośnie, a rośnie zaskakująco szybko. Najważniejsze to nie poddać się na starcie, a potem już nie można się od tego oderwać.

WG: Twój blog określasz jako przytulny, ale moim zdaniem jest on bardzo minimalistyczny i surowy zgodnie z obecnie panującymi trendami w blogosferze. Większość blogów jest utrzymana w kolorystyce czerni i bieli i zawiera jak najmniej jakichkolwiek elementów. Czym w takim razie Twój blog może wyróżnić się spośród innych?
S: No wiesz, ja uważam swój blog za przytulny, bo trzymam wszystko co na nim jest za gębę :) Jest logo, dwie zakładki i to co najważniejsze, czyli treść. Czytelnik wchodzący na mojego bloga na bank się nie pogubi w gąszczu reklam, niepotrzebnych odnośników etc. Co do drugiej części pytania - mój blog może się wyróżnić moją treścią, moimi postami, czyli tym, co w blogowaniu najważniejsze. Jeśli będę dostarczał dobre teksty czytelnikom, to na pewno się wybiję, a jeśli okaże się, że jestem w tym beznadziejny, no cóż, nawet jak będę miał super szatę graficzną to się nie wybiję. No i chciałbym zachęcić ludzi do blogowania, to daje dużo radości, naprawdę. Człowiek staje się w pewnym sensie redaktorem głównym swojego bloga, trafia do ludzi, którzy po pewnym czasie zaczynają komentować wpisy i wtedy dopiero zaczyna się dobra zabawa.

WG: Polecasz pisanie bloga, a co chciałbyś przekazać początkującym blogerom? 
S: To co chcę przekazać początkującym blogerom (którym sam tak w ogóle jestem) oraz tym osobom, które jeszcze nie zaczęły pisać bloga, to wiadomość, że warto zacząć. Jak nie zaczniesz, to się nie dowiesz, czy akurat to jest dla Ciebie. Jak lubisz modę, zostań szafiarką, jak książki - zacznij je recenzować w internecie. Kto wie, czy kiedyś z tego nie wyciągniesz dobrej kasy na blogu. Polecam dać sobie dwa tygodnie intensywnej pracy - dodawać nawet i dwa wpisy na swoim blogu (byle były wartościowe) i zobaczyć, jak to się rozkręca i ile jest przy tym radochy. Przy okazji polecałbym napisać do Wschodzących Gwiazd :) Być może ktoś tam Ciebie zauważy! Życie czasami okazuje się być grą przypadków, Twój jeden wpis (nawet nie wiesz który) może stać się kamieniem węgielnym Twojego bloga, a wtedy popłyniesz już na fali. Polecam również przeczytać książkę Kominka pt. "Blog" tak żeby rozjaśnić sobie, co i jak wygląda w blogosferze.

WG: Dotarliśmy więc do końca: Czujesz się jak Wschodząca Gwiazda?
S: Odpowiem krótko: tak :)


***
Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem

Total comment

Author

Wschodzące G.

011. Nadużywam


Dziś trochę inaczej niż zwykle. Dziś coś personalnego. Używka z naduzywam.blogspot.com :)

Wschodzące Gwiazdy: Dlaczego zaczęłaś blogować?

Używka: Zaczęłam blogować bardzo dawno temu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co i z czym się je. Blog był takim zapełniaczem czasu, czymś, co robiłam w wolnej chwili, po prostu dla frajdy. Pamiętam, że moja przyjaciółka też założyła bloga i tak razem sobie blogowałyśmy. Gdybym miała odpowiedzieć dlaczego teraz bloguję, gdy już jestem w pełni tego świadoma, to odpowiedź brzmiałaby chyba, że blog to taka ucieczka od świata, moje własne miejsce, gdzie mogę przelać swoje emocje i napisać co mnie boli, co uszczęśliwia, co czuję. Blog jest zapisem wszystkich moich najpiękniejszych chwil, a zarazem tych najtrudniejszych. Mam milion myśli na minutę, co zresztą chyba widać po częstotliwości dodawania przeze mnie postów, więc papierowy pamiętnik czy notatnik "na myśli" odpada. Zostaje mi więc blog.

WG: Jaki jest Twój stosunek do blogosfery? 

U: Bardzo lubię blogowy świat, aczkolwiek podchodzę do niego z dystansem. Poznałam przez bloga mnóstwo wspaniałych ludzi, niektóre znajomości przeniosłam na grunt realny i istnieją do dziś. Aczkolwiek trzymam zdrowy dystans, nie bloguję po to, by zdobywać znajomych, przyjaźnie nawiązują się raczej przez przypadek. Jest to po prostu część mojego życia, bardzo ważna część, aczkolwiek nie najważniejsza. Dla mnie w blogosferze nie są najważniejsze znajomości, czy cała ta otoczka i oprawa. Najważniejsza jest treść.

WG: Twój obecny blog to typowy pamiętnik. W formularzu zaznaczyłaś, że blogujesz od 6 lat, natomiast naduzywam.blogspot.com istnieje trochę ponad rok. Od zawsze pisałaś pamiętniki czy zajmowałaś się też inną tematyką? Dlaczego taka a nie inna nazwa bloga?

U: Nie nazwałabym mojego bloga pamiętnikiem. Nie można sugerować się kilkoma pierwszymi wpisami. To raczej zbiór moich przemyśleń, refleksji i uczuć. Czasami pojawiają się nawet wiersze! Blog, jaki teraz widzicie i treści na nim zamieszczane istnieją od jakichś 3 lat. Wcześniej blogowałam pod innymi adresami, jeden stary blog jeszcze istnieje gdzieś tam w sieci, czasami do niego wracam, poczytać "jak to było kiedyś". Początki mojego blogowania są żenujące, aczkolwiek od czegoś trzeba zacząć. Zaczynałam blogowanie w erze robienia grafiki, szablonów, "słodkich komentarzy" i tego typu rzeczach. Z czasem zmieniał się mój styl i w końcu jestem w miejscu, którego nie zamieniłabym na nic innego :) Nazwa bloga "nadużywam", a mój nick "Używka" wzięły się po prostu z życia. Zakładając obecnego bloga w sierpniu 2012 nadużywałam po prostu życia i to się przełożyło na adres. Używka? Bo używki są dobre, ale uzależniają i bywają niebezpieczne. :)

WG: Zauważyłaś takie zjawisko w blogosferze, w którym blogerzy robią wszystko aby się wzbogacić na swoich blogach? Poszukiwanie firm, z którymi można współpracować i mieć z tego tytułu jakieś zyski, zdobywanie czytelników za wszelką cenę. Jak myślisz, skąd to się wzięło? 

U: Owszem, ciężko tego nie zauważyć. Aczkolwiek jeśli chodzi o blogi modowe, czy kulinarne - bo tutaj to zjawisko jest najbardziej powszechne - uważam, że to fajny sposób na zarabianie. Bo czy istnieje coś lepszego, niż zarabianie na czymś, co się lubi robić? Łącznie pracy z pasją jest niesamowite. Skąd się to wzięło? Ktoś rzucił hasło "zarabianie na blogu", ktoś to podchwycił i poszła lawina. Jednak zdobywanie czytelników za wszelką cenę dla mnie osobiście jest poniżej poziomu. Jeśli ktoś sam w sobie jest marką, zawsze zjedna sobie ludzi. I czytelników będzie miał, niezależnie od tego, czy jego blog ma milion wyświetleń miesięcznie, czy sto. Dla mnie, jako osoby, dla której blog jest trochę emocjonalnym ekshibicjonizmem tego typu rzeczy byłby po prostu poniżej ambicji.


WG: Zatem dlaczego postanowiłaś wziąć udział w projekcie? Dość spora część blogerów, która zgłasza swój udział we WG, przede wszystkim myśli o tym, żeby podwyższyć swoje statystyki. Jaki był Twój cel?
U: W takim razie Ci blogerzy mają naprawdę słabą motywację :) Ja biorę udział w tym projekcie, bo bloguję nie od dziś. Co za tym idzie - mam masę czytelników stałych, jak i nowych, ciągle to grono w jakiś sposób się powiększa. I tutaj pojawia się problem - ludzie chcą wiedzieć wszystko o wszystkich. Zadają mi masę pytań, a że nie na wszystkie mam ochotę, lub czas odpowiedzieć, ludzie lubią dopowiadać sobie swoje scenariusze. Codziennie spotykam się z nadinterpretacją moich postów, z opiniami, które przyprawiają mnie o zawrót głowy i chęć plaśnięcia takiego delikwenta po twarzy. Myślę, że pytania na które odpowiadam mogą niektórym rozjaśnić nieco moją osobę i moją motywację do pisania bloga.

WG: Właśnie dlatego powstał projekt - aby dać możliwość blogerom zbliżenia się ze swoimi czytelnikami :) 
Jak myślisz - jak postrzegają Cię Twoi czytelnicy? Jako blogerka, kreujesz swojego bloga w taki sposób, jaki Ci odpowiada - jak chciałabyś żeby Cię postrzegali?
U: U mnie problem z czytelnikami jest naprawdę złożony. Bo jest tak, że są ludzie, którzy "znają mnie" od lat - z czasów innych blogów. Najczęściej mam z nimi dobry kontakt. Ale są też nowi, albo i starzy, tak zwani "hejterzy". Hehe, swoją drogą głupie słowo. Ci ludzie komentują posty nawet czasami ich nie czytając. Albo nadinterpretują moje słowa, dopowiadają sobie coś i tak się zaczyna na moim blogu kocioł. Kocioł wzajemnej nienawiści. Ostatnio stwierdziłam, że będę usuwać takie komentarze. Ta druga grupa ma mnie zapewne za osobę chamską i niemiłą, ponieważ jestem typem osoby, która nie da sobie w kaszę napluć i jak ktoś mnie zdenerwuje, to umiem prosto z mostu go z bloga wyprosić, czasami nawet w może zbyt mocny sposób. Ale w końcu to moja strona i ja mam się czuć tam dobrze, prawda? Na blogu nikogo nie udaję i nie mam jakieś kreacji, sposobu w który chcę być postrzegana. Jestem tam po prostu sobą. Miło, gdy ktoś przebije się przez moje słowa i znajdzie w nich drugie dno, może odnajdzie siebie. A jeśli znajdują się osoby, które nic nie rozumieją i komentują tylko po to, by wtrącić swoje trzy grosze - trudno. Życie nauczyło mnie, by nie przejmować się tym, na co nie mamy wpływu. A już na pewno nie ludźmi, którzy nic o mnie nie wiedzą i szerzą tylko i wyłącznie nienawiść. Myślę, że jest to jakiś ich sposób na dowartościowanie się, wylanie tej swojej żółci i zazdrości, jaka w nich siedzi. Skoro im to pomaga, niech sobie piszą. Przeczytam, skasuję i zapomnę. I wszystkim jest dobrze ;)

WG: Jak myślisz, skąd biorą się "hejterzy"? Zawsze było ich tyle czy większość pojawiła się dopiero wtedy, kiedy w Inetrnecie stało się modne takie określenie? Według jakich kryteriów wybierają swój cel hejtowania?
U: Myślę, że od zawsze istniało takie zjawisko. Jest pewna grupa ludzi, która krytykuje wszystko, co napotka na drodze. A osoba publiczna, lub bloger, który w jakiś sposób pokazuje siebie i swoje życie na blogu to doskonała pożywka dla takich ludzi. Myślę, że nie ma tutaj zasad. Skrytykować można w zasadzie wszystko. A jeśli do tego dochodzi zazdrość, bo coś się komuś udało, bo ktoś ma więcej pieniędzy, lepsze życie, udany związek - dlaczego by mu nie "zniszczyć" trochę życia chamskimi komentarzami? Jeśli mam być szczera, nie obchodzi mnie ich motywacja i cel. Jak już wcześniej pisałam - jeśli im to pomaga, niech sobie piszą. Ważne jest, by puszczać złe opinie mimo uszu, bo one nic nam nie dają. Mogą człowieka jedynie zdołować.

WG: Czym zajmujesz się poza pisaniem bloga? Jak określiłabyś swoją osobowość?
U: Jeśli chodzi o moje życie osobiste to wolę pozostawić to dla siebie. A jeśli chodzi o pasje, to mam ich wiele. Interesuję się polityką, historią, modą, muzyką (polski rap, śpiewanie), piłką nożną (w końcu mieszkam w Krakowie :D). Poza tym zajmuję się fotomodelingiem i  uwielbiam literaturę. Oprócz pisania bardzo dużo też czytam.
Jaka jest moja osobowość? Myślę, że kto mnie czyta, już trochę mnie rozgryzł. Na pewno jestem nadwrażliwą osobą, potrafię wzruszyć się dosłownie wszystkim. Jestem impulsywna, choleryczna i roztargniona. Ciągle o czymś zapominam i mam głowę w chmurach ;) Nierzadko zdarza mi się zostawić zakupy w sklepie, albo wyjść z domu bez kluczy. Poza tym jestem osobą pewną siebie i zdecydowaną, nie dam sobie w kaszę napluć. Komunikatywna, wesoła, lubiąca kontakty z ludźmi. I co najważniejsze - bardzo czuła i kochliwa. Jak już kocham, to raz na zawsze (co zresztą widać po moim związku) ;)) Mój Ukochany określa mnie mianem "temperamentnej". Jakkolwiek to rozumieć... ;)) Tak naprawdę każdy z nas ma dwie twarze. To wcale nie znaczy, że każdy gra kogoś, kim nie jest. Nic z tych rzeczy. Ale mamy pewne cechy (te najlepsze w moim przypadku), które zna nieliczna garstka ludzi. I nie ma w tym nic złego, że osoba, która w kontaktach z ludźmi na co dzień jest silna i zdecydowana, przy ukochanym staje się czułą kotką. To jest nawet słodkie ;)

WG: Łał, szerokie pasmo zainteresowań :)
I ostatnie pytanie: czujesz się jak Wschodząca Gwiazda?
U: Myślę, że każdy z nas jest taką wschodzącą gwiazdą. Nieważne, czy mamy 30 czy 15 lat - każdy z nas ma przed sobą całą przyszłość. Tylko od nas zależy, jak nią pokierujemy i co w życiu osiągniemy. Nigdy nie ma momentu, gdy nie można już nic więcej zrobić. Zawsze jest możliwość pójścia do przodu. Także w jakimś sensie na pewno taką wschodzącą gwiazdą (życia) się czuję. Mimo, że wiele doświadczeń i spraw mam już za sobą i nigdy do nich nie wrócę, to wiem, że jest jeszcze multum rzeczy, które mogę przeżyć i pokazać innym, że się da :)

***
Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem

Total comment

Author

Wschodzące G.

010. Project beautifulife

Słowo klucz na dzis: zmiany. O kim mowa? Ewa z bloga project-beautifulife.blogspot.com :)

Wschodzące Gwiazdy: Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?

Project Beautifulife: Moja przygoda z blogosferą zaczęła się od roli 'obserwatora". Nie myślałam wtedy jeszcze o zakładaniu własnej strony. Byłam tylko wierną czytelniczków postów kilku dziewczyn. Niesamowicie mnie one inspirowały - podpowiadały jak mogę łatwo wprowadzić w swoje życie radość, organizację. Blogi te były dla mnie źródłem pewnej wiedzy. Z czasem jednak przestało mi to wystarczać - miło czyta się o zmianach w życiu innych ludzi, lecz w końcu sama chciałam spróbować tego, o czym pisali blogerzy. Dlatego założyłam pierwszego bloga (jakoś rok temu) i zaczęłam sama siebie nakręcać do ulepszania życia.

WG: Jaki jest Twój stosunek do blogosfery? 
PB: Na początku pisania przerażało mnie jak wśród tysięcy blogów mogę zostać zauważona. Ja - niedoświadczona w pisaniu - młoda - bez przygotowania... Wydawało mi się, że zostanę wchłonięta przez blogosferę i nawet nikt się nie dowie, że kiedyś miałam bloga. Wszystko zmieniło się w momencie kiedy dołączyłam do Blogowej Grupy Samorozwoju (swego rodzaju katalogów blogów). Momentalnie wzrosła mi oglądalność - nie były to jakieś ogromne liczby, ale dla początkującej blogerki był to dość wysoki wynik. Zrozumiałam wtedy, że to ode mnie zależy czy zostanę przeżuta i strawiona czy też wybiję się i zaistnieję. Blogosfera przestała mnie przerażać, stała się przyjaznym miejscem, w którym zaczęłam szukać własne "ja". Uczucie to zaczęły pogłębiać pierwsze komentarze i pierwsi obserwatorzy. Uzależniłam się od miłych słów. Z czasem zaczęłam kojarzyć poszczególne blogerki, poznawałam nowe blogi, nowe style, lista moich ulubionych stron się powiększyła, rozwinął się także interesujących mnie tematów. Naprawdę wkręciłam się w blogosferę.

WG: W jednym poście napisałaś, że project-beautifulife to Twój trzeci blog. Dlaczego postanowiłaś założyć kolejnego bloga, a nie zdecydowalaś się na kontynuowanie któregoś z poprzednich?
PB: Zmieniłam się. Mój pierwszy blog "100 things before I die" powstał ok. rok temu. Napisałam na nim 100 postów, przelałam w niego wiele myśli. Jednak zaszło wiele zmian, temat "100 rzeczy do zrobienia przed śmiercią" przestał mnie fascynować, spojrzałam na moją listę z dystansem. Zabrakło mi pomysłów na notki związane z tematyką i ideą bloga. Zachciałam 'czegoś' więcej. Próbowałam zmienić bloga. Odmieniłam grafikę, stworzyłam wiele wartościowych wpisów, stworzyłam autorski cykl wpisów. Jednak zadowolona byłam tylko w stopniu minimalnym. Przełomem stał się dość trudny okres w moim życiu, w czasie którego podjęłam wiele decyzji. Jedną z nich było zawieszenie pisania. Zabrakło mi jednak tego. Zdecydowałam wtedy, że nie mam sił na ponownie rozkręcanie tego co już miałam. Uznałam, że lepiej zacząć od zera, bez narzucania sobie ściśle określonej tematyki.

WG: Do jakiej kategorii przypisałabyś swojego bloga?
PB: Bloga przypisałabym do kategorii "lifestyle", ponieważ piszę o swojej codzienności, swoim sposobie na jej spędzenie.

WG: A więc "100 things before I die" to Twój blog. Gratuluję pomysłu i "rozmachu" ;) 
Pamiętasz jak to się stało, że zaczęłaś być obserwatorem? Jak to się stało, że trafiłaś do blogosfery pod tym względem? "Google -> opisy na gg"? ;)
PB: Oficjalnie inne blogi zaczęłam obserwować dopiero niedawno. Mam tu na myśli dodawanie blogów do obserwowanych na blogerze. Zaledwie od kilku dni korzystam z bloggera nie tylko jako z platformy umożliwiającej mi własne tworzenie, lecz także subskrybowanie innych stron. Dotychczas radziłam sobie za pomocą "ulubionych" w przeglądarce, gdzie dodawałam blogi, które mnie w jakiś sposób zaciekawiły. Niestety musiałam regularnie je odwiedzać, żeby zobaczyć czy pojawiło się na nich coś nowego. Obserwowanie na blogerze uwolniło mnie od tego, ponieważ codziennie pokazują mi się nowe posty. Świetną sprawą jest fanpage bloga na facebooku. Na ten portal wchodzę kilkanaście razy dziennie. Lubię tam otrzymywać informacje od moich ulubionych blogerek na temat nowości czy konkursów. Jest to najszybszy sposób dotarcia do czytelnika. 

WG: Miałaś okazję poznać osobiście jakąś blogerkę/blogera? Co sądzisz o znajomościach, które zapoczątkowały w Internecie? 
PB: Osobiście nigdy nie zdarzyło mi się poznać żadnej blogerki. Lubię czytać relacje z różnych zjazdów, spotkań, lecz nie wiem czy odważyłabym się na takie pojechać. Mam dość słabo rozwiniętą strefę komfortu i mimo pracy nad nią, nie chcę łączyć życia prywatnego i życia blogowego. Z tego też powodu nie udostępniam swojego bloga swoim znajomym, zaledwie garstka z nich wie, że się czymś takim zajmuję. 

WG: Od początku swojej kariery blogowej korzystałaś z platformy Bloggera? Dlaczego zdecydowałaś się na nią?
PB: Nie licząc blogów w podstawówce typu 'gify, brokatowe obrazki i słodkie kotki' na onecie jestem wierna blogerowi. Mimo, że słyszałam na początku opinie ludzi, że wordpress daje mi większe możliwości, ja jednak postanowiłam nie przenosić na niego bloga. Z czasem odkryłam, że blogger również pozwala na wiele, o ile użytkownik zagłębi się w sekrety html-u i pozna różne gadżety.

WG: Zauważyłaś na swoim blogu zjawisko, które jest określane jako "hejtowanie"? Jak myślisz, skąd się to bierze? Co napędza hejterów? 
PB: Hejting jest ostatnio bardzo powszechny. Na blogu go nie doświadczyłam i mam nadzieję, że nie będę miała tej okazji. Jednak mając konto na portalu umożliwiającym zadawanie anonimowych pytań znajomym zostałam kilka razy potraktowana dość ostrymi określeniami. W większości wynikały one z nieznajomości mnie i nie wpłynęły one zbyt na moją samoocenę, chociaż takie słowa potrafią być bolesne. Nie wiem co jest motywem napędzającym ludzi do tego typu zachowań. Wydaje mi się, że nie można ogólnikowo traktować tego problemu, ponieważ każdy "hejter" ma z reguły indywidualny powód do "hejtowania". Jest to jednak dla mnie głupotą, chociaż sama złapałam się na tym, że mam czasem ochotę wygarnąć różne rzeczy anonimowo. Wolę jednak zostawiać takie komentarze dla siebie. 

WG: Myślisz, że ta "anonimowość" w dużej mierze wpływa na rozpowszechnianie się tego zjawiska? Skąd ta niewiedza dotycząca tego, że w Internecie tak naprawdę nikt nie jest anonimowy? A może to przez pewnego rodzaju niedbalstwo "wyższych"? 
PB: Wiadomo, że to przez anonimowość. Gdyby nie ona była przyczyną, to zjawisko to nie miałoby miejsca, bo zgodnie z krążącym powiedzeniem: "cwaniak w necie, pi*da w świecie" ludzie baliby się podejść w realu i pod swoim nazwiskiem, prosto w oczy się wypowiedzieć. Nie mówię tu o wszystkich, ponieważ znam wiele osób, dla których anonimowe obrażenie kogoś byłoby po prostu własną zniewagą i splamieniem honoru - są to osoby, które najbardziej szanuję, ponieważ nie boją się one własnego zdania. Co do pytania o braku świadomości tego, że nic co się dzieje w sieci nie jest anonimowe: mimo, że każdy z nas ma numer IP i bez problemu można określić autora danych słów to problem jest po prostu ignorowany. Tylko przy większych przestępstwach odpowiednie instytucje interesują się kto zamieścił dany komentarz - np. w sytuacji samobójstwa osoby, której on dotyczył. Więc ludzie czują się bezkarnie i bezpiecznie wyzywając innych i upokarzając. Nie mam natomiast zdania co do tego czy jest to forma niedbalstwa: gdyby policja miała zajmować się każdym obraźliwym komentarzem w sieci, to nic innego by nie robiła. Różnego typu kampanie też myślę, że nie dały by wiele, ponieważ z ludzką głupotą walczy się ciężko, czasem nawet nieskutecznie. 

WG: I ostatnie pytanie: czujesz się jak Wschodząca Gwiazda?
PB: Nie. Absolutnie nie czuję się jak gwiazda. Z wielu powodów nie jestem w stanie lśnić, a na przy moim upadku ludzie nie wypowiadają życzeń. Lecz ja nawet do tego nie dążę, ponieważ dobrze jest tak, jak jest :)


***
Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem

Total comment

Author

Wschodzące G.

009. Invest in love

A dziś wywiad z kimś, kto inwestuje w miłość. Mowa oczywiscie o Łukaszu z bloga invest-in-love.blogspot.com :) To już drugi pan, który zawitał w naszych skromnych progach :)


Wschodzące Gwiazdy: Dlaczego zacząłeś blogować?
Łukasz: Blogować zacząłem (o ile pamięć mnie nie myli), bo nie chciałem być gorszy od zaczynającej wówczas blogować koleżanki. Więc pewnie trochę w tym było męskiej ambicji. Choć po prawdzie to mój nie pierwszy blog. Blogowałem już parę lat temu, tyle że była to tematyka sportowa (kończyło się po dwóch wpisach), a czemu akurat zacząłem robić "invest in love"? Pewnie chciałem jak każdy znaleźć jakiś odzew w głuchej przestrzeni internetu. Do tego zawsze lubiłem bawić się słowami i pomyślałem, że warto to spożytkować. I jakoś tak wyszło...


WG: Jaki jest Twój stosunek do blogosfery? 
Ł: Szczerze mówiąc nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Blogosfera to brzmi dla mnie prawie jak hasło: "celebryci". Można mnie podpiąć pod tę nazwę, ale to tak jakby polskich kopaczy podpiąć pod nazwę: "piłkarska liga mistrzów". Widzimy tu gdzieś zgrzyt ;)
Ja po prostu siadam przed klawiaturą i jak mam coś do napisania to piszę. Nie czytam za wiele blogów, ale kiedy już trafię na kogoś kto ma coś do powiedzenia, staram się poznać więcej wpisów takiego mistrza od blogowania. Myślę, że nie ma jednej blogosfery. Są wielkie działy blogów takie jak moda i kulinaria, gdzie piszący jeśli jest dobry i ma trochę szczęścia, to może faktycznie stać się kimś. A ja? Ja tam piszę tylko i klikam enter, a potem "niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba". 

WG: Co Cie inspiruje do pisania postów? Widzę, że ich tematyka jest różna, z jednej strony opisujesz otaczający nas świat, a z drugiej - radzisz. Skąd wzięła się nazwa "invest in love"? Zakładając tego bloga miałeś jakąś konkretną wizję prowadzenia go?
Najpierw powiem o tytule. Ten blog miał swój inny tytuł, ale z racji dużej ilości alkoholu wątpliwej proweniencji, który towarzyszył mi przy jego tworzeniu: pomińmy ten wcześniejszy tytuł. Tam pisałem o tym jak kocham miłość jako wartość najwyższą. Wtedy latałem z głową w chmurach, dzisiaj spadłem na ziemię ale tytuł pozostał w podobnym klimacie. Pewnego wieczoru powiedziałem sobie: "Łukasz! Inwestujemy w miłość!". I tak ni z tego ni z owego wyszedł "invest in love".
Co mnie inspiruje do pisania postów? Wszystko. Wiecie, to jest tak, że jak ktoś ma przynajmniej w jednym procencie otwartą osobowość na innych ludzi, to zawsze jakaś myśl mu się w głowie będzie kołatać. Jedyne co robię ja, to te ulotne myśli spisuję. Czasem przyprawiam pieprzem, innym razem przekleństwem, a jeszcze kiedy indziej śmiechem lub łzą. Wszystko jest zapisem emocji i wrażeń, których chyba nie doceniamy, bo w końcu są tylko migawkami.
Jak zakładałem tego bloga to kompletnie nie wiedziałem, w którą stronę to pójdzie. Później jakoś tak się wykrystalizowało, że zacząłem się zajmować pozornie codziennością, ale staram się w to wplatać coś niecodziennego. Inni to czytają.
No cóż.
Miło mi.

WG: Z czego wynika to, że rzadko czytasz inne blogi? Brak czasu, chęci? Twój blog ma wielu czytelników, więc na początku musiałeś udzielać się jako obserwator i czytelnik. Chyba, że znasz inny sposób na to, żeby bez pokazywania się u innych zdobywać nowych czytelników? ;)
Ł: Jasne - czasem skomentuję jakiś blog. A nieczytanie wynika niemal tylko i wyłącznie z braku czasu. Jak miałem go więcej to czytałem. Teraz z czasem gorzej.

WG: Jakie masz zainteresowania poza prowadzeniem bloga? 
Ł: Poza blogiem interesuje mnie szeroko pojęta historia i sport. I wiele innych rzeczy na które jednak mam za mało czasu. Mniej niż bym chciał mieć.

WG: Jaki masz stosunek do znajomości, które miały swój początek w Internecie? 
Bywasz na spotkaniach blogerów/zamierzasz? 
Ł: Paru ludzi z internetu poznałem. Wspomnienia dobre. Jestem facetem więc nie boję się że spotkam świruskę. Zawsze mogę uciec :D
Nigdy na spotkaniach blogerów nie byłem. Nie mam pojęcia nawet kto i gdzie je organizuje.

WG: I nigdy nie myślałeś o tym co by to było gdybyś miał się wybrać na takie spotkanie blogerów? 
Ł: Myślałem. Tylko jak takie spotkanie miałoby wyglądać? Mój blog można porównać (niezbyt fantazyjnie) to wydzielin gdzieś tam z żołądka. To są rzeczy intymne choć upubliczniane. Taki paradoks mały. Natomiast na takich spotkaniach blogerów jak się domyślam dominują "kucharze" i "modelki" więc co ja "wydzielinowiec" bym z nimi tam robił? A właściwie by być precyzyjnym: po co im Łukasz na blogerskim spotkaniu?

WG: Na takich spotkaniach również można spotkać blogerów, którzy przypisują swojego bloga do kategorii "lifestyle", ale myślę, że Ty - jako bloger, należący do blogosfery - znalazłbyś tam miejsce :)
Z czym wiążesz swoją przyszłość? Masz jakieś plany? 
Ł: Szukam pracy zawodowej i swojego miejsca, a na razie się "rozglądam", jeśli tak można to nazwać ;)

WG: Zauważyłeś zjawisko, w którym blogerzy prowadzą swoje blogi dla zysku? Co o tym myślisz?
Ł: O zarabianiu na blogach myślę tak samo jak o każdym innym zarabianiu. Jeśli ktoś jest dobry i pisze o rzeczach dla innych istotnych... to czemu nie? Skoro ktoś zgadza się dać pieniądze by kogoś poczytać - chwała im za to.
Gdyby mój blog zawierał treści, za które inni godzili by się płacić, robiłbym to. Nie widzę w tym nic złego. Zresztą za osobowość się płaci, więc blogerzy, na których jest popyt wg mnie powinni być wynagradzani. Co innego gdy ktoś idzie na łatwiznę i miernotę chce sprzedawać za grubą kasę. No ale takich, którzy chcą się dorobić na byle czym jest pełno i na dodatek nie tylko w świecie blogerów.

WG: I ostatnie pytanie: czujesz się jak Wschodząca Gwiazda?
Ł: Nie czuję się jak żadna gwiazda. Ani wschodząca ani upadająca. Czuję, że bywam sobą, a to szczególnie istotne przy blogowaniu.

***
Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem

Total comment

Author

Wschodzące G.

008. 30 lat

Mężczyzna z dużym poczuciem humoru? Proszę bardzo :) Emil z bloga 30lat.blogspot.com zaszczycił nas rozmową ;)
Wstęp z naszej strony może mało udany, ale 30latek zgrabnie wybrnął z sytuacji :) 

Wschodzące Gwiazdy: Dlaczego zacząłeś blogować i co zatrzymało Cię w blogosferze na tak długi czas? - w formularzu zaznaczyłeś, że blogujesz już jakieś 20 lat (łał :P). Mógłbyś opowiedzieć historie swoich pierwszych blogów? Jak to wyglądało? 

Emil: 20 lat? Chyba chodziło bardziej o to, że piszę od 2000 roku gdy okazało się, że Internet jest w stanie znieść wszystko - w tym także moją radosną twórczość.
Pytanie wydaje mi się źle skonstruowane - 13 lat temu blogosfera nie istniała u nas jako zjawisko socjologiczne. Więcej prawdy będzie w stwierdzeniu, że część osób (do której zaliczałem się ja) zaczęła zgłębiać tajemnice html`a, co pozwalało tworzyć swoje pierwsze strony www. Oczywiście wyglądało to wszystko jakby ktoś dał pijanej małpie tępą siekierę w nadziei, że małpiszon wyrzeźbi dzieło kalibru Venus z Milo, ale takie właśnie były początki stron, na których człowiek umieszczał swoje przemyślenia. 

O ile można mówić o jakimkolwiek blogu - pierwszym miejscem gdzie systematycznie publikowałem wpisy, była strona postawiona gdzieś na Republice. W momencie, gdy nie istniała jeszcze społeczność blogerska, ba, nawet nikt nie myślał, że takie zjawisko może się pojawić, odbiorcami treści byli głównie najbliżsi znajomi. 
Prawdziwe blogowanie na platformie do tego przeznaczonej, zaczęło się jakoś w 2002, może w 2003 roku. Blog zaczął być odwiedzany przez ludzi spoza naszego kółka wzajemnej adoracji, pojawiały się osoby z zewnątrz, można powiedzieć, że dopiero wtedy pisząc wiedziałem, że moje słowa mogą  trafić do zupełnie obcych mi odbiorców.
Zdarzało się skakać z bloga na blog - poprzedni zamykać, kolejny otwierać, miało to zapewne podkreślać jakieś etapy życia które kolejno po sobie następowały. Całe szczęście - większość z nieistniejących już blogów mam pozrzucane na dysk, więc niekiedy zerkamy na zapiski sprzed 10 lat zastanawiając się z Najwspanialszą-Z-Żon, jakim to sposobem mając za młodu we łbie tak toksyczny mętlik - nie dokonałem jakiegoś masowego mordu, czy nie latam po przykościelnym parku machając obnażonym śmigłem przed zakonnicami.

Pozostaje jeszcze udzielenie odpowiedzi na jedno pytanie - "dlaczego zacząłem pisać". Czy ja wiem.. Wydaje mi się, że czasami jakieś trybiki pod czaszką nie układają mi się tak jak powinny, przez co część historii, wspomnień, dialogów, przybiera tak specyficzne (dla niektórych osób zabawne) formy, że szkoda by było zmarnować je gdzieś w niepamięci. Jeśli mnie bawią dwie starowinki sprzeczające się o to, który wikary jest seksowniejszy i pewnie ma większy... różaniec, to dlaczego miałbym nie dać okazji innym ludziom do pośmiania się  moich obserwacji?

WG: No i masz, pierwsze pytanie i poległam. Spojrzałam w złą tabelkę, ale i tak wypada się wymigać z błędu więc powiem, że sprawdzałam Twoją czujność ;) Jasne, że chodziło mi o rok 2000 ;)
Jakie masz podejście do tak rozwijającej się blogosfery? Tak jak napisałeś - w momencie, kiedy zakładałeś pierwszego bloga nawet nie myślałeś o tym, że to wszystko przerodzi się w coś większego. Myślisz, że postęp który dotknął nas, blogerów, i który po części zapoczątkował tzw. wyścig szczurów, jest dobry? Nie ma co się oczukiwać - osoby, które zakładają blogi, chcą przemówić do większego grona odbiorców, z różnych powodów, często dla zarobku i korzyści materialnych. 
E: Blogosfera - ani ziębi, ani parzy. Czy czuję się członkiem blogosfery? Nie dążę do tego, prędzej jestem kwalifikowany jako członek tej wspólnoty. W końcu mam bloga, świadomie prowadzę go wg jakiegoś planu, nawet mam brele na ryju, tyle że nie zerówki i nie Ray Bany. Wyciągając wnioski z dwóch poprzednich zdań - niech blogosfera sobie będzie, niech istnieje, byle nie narzucała ludziom szablonów, schematów zachowań, mody na takie a nie inne prowadzenie blogów. 
Człek jest zwierzęciem stadnym - łączymy się w grupy posiadające jakiś wspólny mianownik. Z jednej strony pozwala to na wymianę doświadczeń, z drugiej niesie zagrożenie dla indywidualności jednostki. 
Zerkam czasami na wydarzenia, iwenty czy jak to się tam z angielska zwie, wiążące się z blogerami i widzę, że niestety cholernie często blogerzy zamiast skupić się w rozmowach nad faktyczną wartością blogów - ich treścią, chwalą się kto ma większe słupki i ile paczek przypraw dostał od sponsora. No ja pierdolę.
Gdy ludzie zaczynali pisać blogi, dzielili się tym, co działo się w ich wnętrzach. Srał to pies, czy chodziło o zakochaną w konisiu 12latkę której zrobił przykrość stajenny nazywając kochanego kucyka "zapchlonym kurduplem", nie jest ważne, czy na blogu uzewnętrzniał się zrozpaczony 15 latek który o życiu wie już wszystko, więc po maratonie z jedną płytą KATa postanawia wylewać swoje żale o niesprawiedliwości dziejowej i pierdzielić o nadziei, że kiedyś przyjdzie Mroczny Pan i pochłonie wszystko i zostanie tylko Kononowicz i jego sweterek. Myślę, że tamte nieporadne, naiwne wpisy miały w sobie większy potencjał emocjonalny niż wiele notek ludzi brylujących dziś na blogosferowych salonach. Naprawdę, autentyczniejszy wydaje mi się żal dysortografiicznej 12latki od zwyzywanego konisia, niż zachwyt kolejnej ikony mody nad darmową próbką lakieru do paznokci.
Nie mam jednak żalu do blogerów brnących w stronę czerwonego dywanu i sponsorów. Taki mają sposób na życie, mają do tego prawo, ja to szanuję. Warto się jednak zastanowić, czy nadal taki człowiek jest blogerem? To, że publikuje swoje opinie na platformie blogowej nie czyni z niego blogera tak samo, jak ze mnie nie zrobi gastrologa zeżarcie kilograma drobiowej wątróbki z jabłkami.
Aha, Najwspanialsza-Z-Żon nadaje mi zza pleców, że mam sporo o Niej wspominać udzielając odpowiedzi na pytania, więc zaznaczę: najlepszą wątróbkę z jabłkami robi moja Niewiasta :)

WG: Mówią, że trzeba czytać dużo książek, żeby mieć dobrze rozwiniętą wyobraźnię i żeby bez problemu tworzyć zdania złożone. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem? Czytasz dużo książek? Jakie czytasz najchętniej? Określasz siebie jako osobę, która jest humanistą czy bardziej nadajesz się do obliczeń i logicznego myślenia - ścisły umysł?
E: Z tymi zdaniami złożonymi to mam problem. Już w szkole podstawowej polonistka targała mnie za uszy z powodu mojego uwielbienia do budowania zdań wielo-wielo-wielokrotnie złożonych. Czy niekontrolowany rozrost wyrażeń wynikał z ilości pochłanianych przeze mnie książek? Być może. Czytałem, nadal staram się dużo czytać, odnajdowałem i nadal odnajduję w tym przyjemność. Nie wyobrażam sobie życia bez zakurzonych książek poupychanych gdzie tylko się da. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak działa umysł człowieka, który wychował się jedynie na filmach nie dotykając nigdy nawet Antygony czy Łyska z pokładu Idy.
Książki to część naszej tradycji, której najlepszą pielęgnacją jest brnięcie przez kolejne strony historii tworzonych lata, dziesięciolecia, czy nawet wieki temu.
Uwielbiam wracać do klasyki, do lektur, uwielbiam na nowo poznawać problemy które już analizowałem jako nastolatek - niesamowite jest, jak z wiekiem czytelnika zmienia się odbiór książki, na jak odmienne płaszczyzny książkowych wydarzeń człowiek zwraca uwagę mając lat -naście i -dzieści. Oczywiście nie siedzę jedynie nad pozycjami rodem ze szkolnej biblioteki - z chęcią pochłaniam współczesnych autorów. Teraz pewnie powinienem zarzucić kilkoma nazwiskami... zamiast tego napiszę w taki sposób: wybieram autorów, którzy mi gwarantują, że po przeczytaniu książki będę ją odkładał myśląc: " o ja pierdolę, to było niezłe".

WG: Apropo jedzenia i Najwspanialszej-Z-Żon. Zdaniem faceta - jaka powinna być prawdziwa kobieta? (łiiii, tyle miejsca na opisanie swojej jedynej żony ;) )
E: Gdybyśmy żyli w średniowieczu - odpowiedź byłaby prosta: ma mieć czym oddychać, na czym siedzieć i ma mieć silne uda żeby dała radę pług pociągnąć.
A całkiem poważnie - pytanie tak bezsensowne, że równie dobrze mogłoby dotyczyć pogody za oknem albo mojego stosunku do wpływu zmian geopolitycznych bliskiego wschodu na kształt łodygi mniszka lekarskiego rosnącego pod oknem Józefy K., wieloletniej działaczki koła gospodyń wiejskich w Bobrogoliwiu Dolnym. 
Prawdziwa Kobieta... Każda Kobieta jest prawdziwa, tylko czasami niektóre Niewiasty nie wiedzą, jak uzewnętrznić swój pierwiastek damski. Najważniejsze, żeby zasypiając/budząc się rano, facet mógł szczerze uśmiechnąć się na widok swojej wybranki. 
...bo jeśli na widok partnerki czyni znak krzyża, albo spluwa przez lewe ramię, to oznacza że coś poszło nie tak.

WG: Po części liczyłam na taką odpowiedź. Choć myślę, że każde pytanie ma sens, bo każde ma coś na celu. Moje na przykład miało dowieść to, jak bardzo cenisz sobie swoją prywatność.
I szczerze mówiąc trochę mnie wybiłeś z rytmu, bo miałam przygotowane następne pytanie, ale teraz nijak by się miało do całości. 

Zatem pójdźmy w trochę inną stronę: 
Jak traktujesz znajomości, które miały swój początek w Internecie? Nie uważasz, że ludzie pomału zatracają granicę między światem realnym a virtualnym? 
E: Patrząc na siebie jakoś nie widzę różnicy pomiędzy znajomościami, które wywodzą się z Internetu a tymi mającymi początek w świecie realnym. Podczas studiów lwią część czasu spędzałem na podróżach, zlotach, spotkaniach z ludźmi poznanymi na czatach. Naturalnym było i nadal jest dla mnie to, że znajomość internetowa z czasem przekształca się w kontakt osobisty.
Być może faktycznie - ludzie porzucają świat realny na rzecz budowania grona przyjaciół tylko i wyłącznie wirtualnych, ale to już chyba zaczynam postrzegać jako pewien rodzaj zaburzenia. W końcu zamiast spotkać się osobiście z drugim człowiekiem, rozmówca podaje mu tylko i wyłącznie stworzony przez siebie obraz osoby, który nie musi się pokrywać z rzeczywistością. Z czego to wszystko wynika? Z kompleksów? Obawy przed kontaktem osobistym? Nie wiem...

...myślę nad tym tematem 2gi dzień i coś mi się nasunęło.... Być może źródłem tego zjawiska 'wirtualizacji znajomości" jest fakt, że nawet w Internecie forma zaczyna być ważniejsza od treści? Gdy zaczynałem się bawić czatami, bardziej przypominały one kanały irc`owe. Nie było miejsca na obrazki, kolorki, <piwo> czy zdjęcia w avatarach. Poznawaliśmy się tylko i wyłącznie dzięki tekstowi, zapisowi naszych myśli, opinii i wrażeń. Może właśnie dzięki temu bez żadnych kompleksów mogliśmy przenosić znajomość do świata realnego - podstawą kontaktu była rozmowa, a nie średnia ocen 9.98/10 pod zdjęciem kaczego dziobu nad sraczem.
Dziś, gdy podstawową formą komunikacji staje się obraz, wymagane jest wpasowanie się w aktualnie obowiązujący kanon piękna(?). Charakter, wiedza i samodzielne myślenie są wypierane przez wypięte dupska 'dorosłych' 15latek i bluzy jp100% (o ile mama nie widzi). Nie każdy odnajduje swoje miejsce w tej rzeczywistości, więc łatwiej stworzyć wyimaginowaną postać wpasowującą się w otoczenie, niż przyznać, że nie pasuje się do 'normy'. W świecie realnym tak się nie da - życie szybko weryfikuje takie pozerstwo. Internet daje już o wiele większe pole manewru. A jeśli udało nam się stworzyć lubiany profil online - po co przenosić się znów do życia realnego? Online jest fajniej, online wszyscy mnie lubią, online jestem kimś lepszym. I tak to się toczy...

WG: Jakiś rok temu zdecydowanie rzadziej publikowałeś nowe posty na swoim blogu. Jesteś w stanie określić dlaczego tak? Brak czasu w tamtym okresie? Brak weny? A może fakt, że zdobywasz coraz więcej nowych czytelników w pewien sposób Cię uskrzydla i motywuje do częstrzego pisania? 
E: Nie jest tak, że przyrost Czytelników jakoś wybitnie sprzyja częstotliwości pisania. Fundamentem większości notek jest to, co dzieje się w moim otoczeniu. Bez osobliwych wydarzeń nie mam bazy do budowania fabuły. Nie mając wypoczętej mózgownicy, nie jestem w stanie pokazać naszej codzienności w innej, ciekawszej, dla niektórych Czytelników zabawnej formie. Cholernie dużo zmiennych musi przyjąć odpowiednią wartość, by coś we łbie zaskoczyło i zaowocowało wpisem.
Jeśli faktycznie ten rok jest bardziej płodny blogowo - powinienem się cieszyć, bo oznacza to, że jestem w lepszej emocjonalnej formie i mam siły oraz zasoby czasowe które mogę pożytkować na pisanie.

WG: A jaki jest Twój stosunek do osób, które czytają Twojego bloga i do osób komentujących to co piszesz? Cieszysz się z każdego kolejnego obserwatora i z każdego nowego komentarza czy raczej po prostu przyjmujesz to do wiadomości i myślisz "no ok, spoko"?
E: Z jednej strony bardzo cieszy jakakolwiek reakcja ze strony Czytelnika. Bez względu na to, czy mamy do czynienia z negatywną, czy pozytywną opinią, jest to jakieś zaangażowanie osoby, która poświęciła swój czas na przeczytanie tekstu. 
Staram się jednak mieć dość spory dystans do komentarzy/opinii, które mogłyby mieć wpływ na to, a jaki sposób piszę. Z jednej strony staram się przyjmować do wiadomości sugestie i pomysły, jednak z drugiej powtarzam sobie bez ustanku: "ale rób dalej swoje tak jak robisz, bądź taki, jaki naprawdę jesteś, nie naginaj się pod Czytelnika bo stracisz swój charakter". 
Z pewnością to, co przekazują mi czytelnicy wpływa w jakiś sposób na mnie. Jednak staram  się, by na pierwszym miejscu był swego rodzaju egocentryzm, może nawet autokratyzm? Wszak blog to moje miejsce, ja je kształtuję i chcę by było takie jak ja. Godzę się jednocześnie z tym, że nie wszystkim to odpowiada - ale czy ktoś kogokolwiek zmuszał do czytania moich wypocin? Chyba bardziej zależy mi na autentyczności niż na potencjalnie utraconych Czytelnikach.

WG: Miałeś okazję spotkać się z którymś ze swoich czytelników? Na blogu pisałeś, że można spotkać Cię na Woodstocku. Ktoś Cię poznał i odważył się podejść? 
E: Ze spotkania Woodstockowego nic nie wyszło - tam trochę zagina się czasoprzestrzeń, więc koniec końców nie było jakoś miejsca, czasu, okazji. Zrezygnowałem z podawania godziny i lokalizacji gdzie będzie można mnie złapać. 
Czasami spotykam / poznaję kogoś, kto miał kontakt z blogiem zanim mnie poznał osobiście. Lubię zdziwienie na twarzach takich osób - niekiedy wydaje mi się, że spodziewały się kolesia wyglądającego jak Jaskier z Wiedźmina, a tu ani gęsiego pióra, ani zwojów pergaminu pod pachą... O ile Jaskier nosił pergaminy.. Nie pamiętam, on chyba bardziej śpiewał niż pisał?
W każdym razie: odnoszę czasami wrażenie, że ludzie spodziewają się radosnego śmieszka sypiącego z rękawa dowcipami. A tak nie jest - najnormalniej w świecie bywam nudny, o ile nawet nie irytujący. 
I mimo wszystko staram się trzymać ludzi na odległość. 

WG: To, że ludzie postrzegają Cię w tak pozytywny sposób jaki opisałeś, to efekt uboczny kreowania własnego bloga i własnej przestrzeni w sieci czy właśnie tego chciałeś? - tego, żeby ludzie myśleli, że Ty to przede wszystkim Emil, przy którym nie można się nudzić i który wygrał życie swoim poczuciem humoru? 
E: Czy na pewno postrzegają w taki sposób - o to już trzeba zapytać Czytelników. 
Jeśli tak się dzieje - jest to z pewnością efekt nie tyle świadomego kreowania postaci 30latka, co dobór z premedytacją takich a nie innych tematów wpisów. Nie, nie chcę stwarzać pozorów, że 30latek jest facetem z którym się nie nudzisz, zawsze ma dobry humor etc. Nie ukrywam, że nie zawsze jest zabawnie, czasami z Najwspanialszą-Z-Żon potrafimy się zdrowo pożreć, ale czy nie na tym polega życie? Faktem jednak jest, że dobierając temat kolejnych notek, decyduję się na te, które zaowocują zabawnym wpisem. Bardziej zależy mi na budowaniu bloga, który dzieli się czymś co powoduje uśmiech. Nie chcę, by 30latkowy blog był miejscem, gdzie skąpani w smutku i zadumie roztrząsamy problemy współczesnego świata. To każdy z nas ma dzień po dniu, walcząc z rachunkami, obowiązkami, problemami, itd itd. 
Zresztą - myśląc egoistycznie - nie wiem, czy by mnie bawiło pisanie o tym, jak to Pani Sprzedawczyni na mnie źle spojrzała i mam teraz doła i pies mnie nie kocha, a NzŻ pewnie zrobi na obiad kalafiora zamiast świni i umrę w cierpieniach i jestem najsmutniejszym koniem na świecie.

WG: I ostatnie pytanie: czujesz się jak Wschodząca Gwiazda?
E: Nie. Gwiazdą godną uwagi niech będzie blog.
Ja tam sobie będę cicho siedział za nim, żeby od czasu do czasu wrzucić jakiś post.

***

Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem.

Total comment

Author

Wschodzące G.