A dziś wywiad z kimś, kto inwestuje w miłość. Mowa oczywiscie o Łukaszu z bloga invest-in-love.blogspot.com :) To już drugi pan, który zawitał w naszych skromnych progach :)
Łukasz: Blogować zacząłem (o ile pamięć mnie nie myli), bo nie chciałem być gorszy od zaczynającej wówczas blogować koleżanki. Więc pewnie trochę w tym było męskiej ambicji. Choć po prawdzie to mój nie pierwszy blog. Blogowałem już parę lat temu, tyle że była to tematyka sportowa (kończyło się po dwóch wpisach), a czemu akurat zacząłem robić "invest in love"? Pewnie chciałem jak każdy znaleźć jakiś odzew w głuchej przestrzeni internetu. Do tego zawsze lubiłem bawić się słowami i pomyślałem, że warto to spożytkować. I jakoś tak wyszło...
WG: Co Cie inspiruje do pisania postów? Widzę, że ich tematyka jest różna, z jednej strony opisujesz otaczający nas świat, a z drugiej - radzisz. Skąd wzięła się nazwa "invest in love"? Zakładając tego bloga miałeś jakąś konkretną wizję prowadzenia go?
WG: Jaki jest Twój stosunek do blogosfery?
Ł: Szczerze mówiąc nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Blogosfera to brzmi dla mnie prawie jak hasło: "celebryci". Można mnie podpiąć pod tę nazwę, ale to tak jakby polskich kopaczy podpiąć pod nazwę: "piłkarska liga mistrzów". Widzimy tu gdzieś zgrzyt ;)
Ja po prostu siadam przed klawiaturą i jak mam coś do napisania to piszę. Nie czytam za wiele blogów, ale kiedy już trafię na kogoś kto ma coś do powiedzenia, staram się poznać więcej wpisów takiego mistrza od blogowania. Myślę, że nie ma jednej blogosfery. Są wielkie działy blogów takie jak moda i kulinaria, gdzie piszący jeśli jest dobry i ma trochę szczęścia, to może faktycznie stać się kimś. A ja? Ja tam piszę tylko i klikam enter, a potem "niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba".
Ja po prostu siadam przed klawiaturą i jak mam coś do napisania to piszę. Nie czytam za wiele blogów, ale kiedy już trafię na kogoś kto ma coś do powiedzenia, staram się poznać więcej wpisów takiego mistrza od blogowania. Myślę, że nie ma jednej blogosfery. Są wielkie działy blogów takie jak moda i kulinaria, gdzie piszący jeśli jest dobry i ma trochę szczęścia, to może faktycznie stać się kimś. A ja? Ja tam piszę tylko i klikam enter, a potem "niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba".
WG: Co Cie inspiruje do pisania postów? Widzę, że ich tematyka jest różna, z jednej strony opisujesz otaczający nas świat, a z drugiej - radzisz. Skąd wzięła się nazwa "invest in love"? Zakładając tego bloga miałeś jakąś konkretną wizję prowadzenia go?
Najpierw powiem o tytule. Ten blog miał swój inny tytuł, ale z racji dużej ilości alkoholu wątpliwej proweniencji, który towarzyszył mi przy jego tworzeniu: pomińmy ten wcześniejszy tytuł. Tam pisałem o tym jak kocham miłość jako wartość najwyższą. Wtedy latałem z głową w chmurach, dzisiaj spadłem na ziemię ale tytuł pozostał w podobnym klimacie. Pewnego wieczoru powiedziałem sobie: "Łukasz! Inwestujemy w miłość!". I tak ni z tego ni z owego wyszedł "invest in love".
Co mnie inspiruje do pisania postów? Wszystko. Wiecie, to jest tak, że jak ktoś ma przynajmniej w jednym procencie otwartą osobowość na innych ludzi, to zawsze jakaś myśl mu się w głowie będzie kołatać. Jedyne co robię ja, to te ulotne myśli spisuję. Czasem przyprawiam pieprzem, innym razem przekleństwem, a jeszcze kiedy indziej śmiechem lub łzą. Wszystko jest zapisem emocji i wrażeń, których chyba nie doceniamy, bo w końcu są tylko migawkami.
Jak zakładałem tego bloga to kompletnie nie wiedziałem, w którą stronę to pójdzie. Później jakoś tak się wykrystalizowało, że zacząłem się zajmować pozornie codziennością, ale staram się w to wplatać coś niecodziennego. Inni to czytają.
No cóż.
Miło mi.
Co mnie inspiruje do pisania postów? Wszystko. Wiecie, to jest tak, że jak ktoś ma przynajmniej w jednym procencie otwartą osobowość na innych ludzi, to zawsze jakaś myśl mu się w głowie będzie kołatać. Jedyne co robię ja, to te ulotne myśli spisuję. Czasem przyprawiam pieprzem, innym razem przekleństwem, a jeszcze kiedy indziej śmiechem lub łzą. Wszystko jest zapisem emocji i wrażeń, których chyba nie doceniamy, bo w końcu są tylko migawkami.
Jak zakładałem tego bloga to kompletnie nie wiedziałem, w którą stronę to pójdzie. Później jakoś tak się wykrystalizowało, że zacząłem się zajmować pozornie codziennością, ale staram się w to wplatać coś niecodziennego. Inni to czytają.
No cóż.
Miło mi.
WG: Z czego wynika to, że rzadko czytasz inne blogi? Brak czasu, chęci? Twój blog ma wielu czytelników, więc na początku musiałeś udzielać się jako obserwator i czytelnik. Chyba, że znasz inny sposób na to, żeby bez pokazywania się u innych zdobywać nowych czytelników? ;)
Ł: Jasne - czasem skomentuję jakiś blog. A nieczytanie wynika niemal tylko i wyłącznie z braku czasu. Jak miałem go więcej to czytałem. Teraz z czasem gorzej.
WG: Jakie masz zainteresowania poza prowadzeniem bloga?
Ł: Poza blogiem interesuje mnie szeroko pojęta historia i sport. I wiele innych rzeczy na które jednak mam za mało czasu. Mniej niż bym chciał mieć.
WG: Jaki masz stosunek do znajomości, które miały swój początek w Internecie?
Bywasz na spotkaniach blogerów/zamierzasz?
Ł: Paru ludzi z internetu poznałem. Wspomnienia dobre. Jestem facetem więc nie boję się że spotkam świruskę. Zawsze mogę uciec :D
Nigdy na spotkaniach blogerów nie byłem. Nie mam pojęcia nawet kto i gdzie je organizuje.
Nigdy na spotkaniach blogerów nie byłem. Nie mam pojęcia nawet kto i gdzie je organizuje.
WG: I nigdy nie myślałeś o tym co by to było gdybyś miał się wybrać na takie spotkanie blogerów?
Ł: Myślałem. Tylko jak takie spotkanie miałoby wyglądać? Mój blog można porównać (niezbyt fantazyjnie) to wydzielin gdzieś tam z żołądka. To są rzeczy intymne choć upubliczniane. Taki paradoks mały. Natomiast na takich spotkaniach blogerów jak się domyślam dominują "kucharze" i "modelki" więc co ja "wydzielinowiec" bym z nimi tam robił? A właściwie by być precyzyjnym: po co im Łukasz na blogerskim spotkaniu?
WG: Na takich spotkaniach również można spotkać blogerów, którzy przypisują swojego bloga do kategorii "lifestyle", ale myślę, że Ty - jako bloger, należący do blogosfery - znalazłbyś tam miejsce :)
Z czym wiążesz swoją przyszłość? Masz jakieś plany?
Ł: Szukam pracy zawodowej i swojego miejsca, a na razie się "rozglądam", jeśli tak można to nazwać ;)
WG: Zauważyłeś zjawisko, w którym blogerzy prowadzą swoje blogi dla zysku? Co o tym myślisz?
Ł: O zarabianiu na blogach myślę tak samo jak o każdym innym zarabianiu. Jeśli ktoś jest dobry i pisze o rzeczach dla innych istotnych... to czemu nie? Skoro ktoś zgadza się dać pieniądze by kogoś poczytać - chwała im za to.
Gdyby mój blog zawierał treści, za które inni godzili by się płacić, robiłbym to. Nie widzę w tym nic złego. Zresztą za osobowość się płaci, więc blogerzy, na których jest popyt wg mnie powinni być wynagradzani. Co innego gdy ktoś idzie na łatwiznę i miernotę chce sprzedawać za grubą kasę. No ale takich, którzy chcą się dorobić na byle czym jest pełno i na dodatek nie tylko w świecie blogerów.
WG: I ostatnie pytanie: czujesz się jak Wschodząca Gwiazda?
Ł: Nie czuję się jak żadna gwiazda. Ani wschodząca ani upadająca. Czuję, że bywam sobą, a to szczególnie istotne przy blogowaniu.
***
Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem.