Formularz kontaktowy

 

005. Ela Nycz


Bez wątpienia każdy z nas zna kogoś, kto jest miłośnikiem historii. Jedni fascynują się dziejami II Wojny Światowej, inni odnajdują się w sztuce. A ja miałam okazję porozmawiać z autorką bloga kostiumiglanitka.blogspot.com, która szyje (i właściwie projektuje) kostiumy z czasów XVIII w. i XIX w. Wstyd przyznać, ale przed rozmową z Elą nie miałam pojęcia o tym, że istnieje takie hobby, dlatego zapraszam do lektury :)


Wschodzące Gwiazdy: Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?

Ela Nycz: Hm... Swoją przygodę z kostiumami zaczęłam jakieś 5 lat temu. Po pewnym czasie nauczyłam się wystarczająco dużo,  żeby chowanie ich do szafy mi nie wystarczało. Naczytałam się też mnóstwo amerykańskich blogów o tej tematyce i zapragnęłam mieć swój. Kiedy zdałam maturę odkryłam, że mam dużo wolnego czasu, zarejestrowałam się na blogerze i oto jestem!

WG: Jaki jest Twój stosunek do blogosfery? 
EN: Blogosfera to dość szerokie pojęcie i nie potrafię określić swojego stosunku do niej, jako całości. Na pewno dużo dobrego mogę powiedzieć o innych blogerkach kostiumowych. Ta część blogosfery rozwija się i zacieśniamy współpracę, poznajemy się w realu, a to jest coś za czym tęskniłam przez 3 lata prowadzenia bloga.

WG: Jak określiłabyś swojego bloga? Do jakiej kategorii należy go przypisać? 
EN: Hobby, pasja? Sztuka to byłoby na wyrost :)

WG: Jaki masz stosunek do vlogów? Nie myślałaś o tym, żeby uzupełnić swojego bloga swoimi filmami? A może Twoja siła jest w słowie pisanym, nie mówionym? 
EN: To nie dla mnie. Po pierwsze - mam problem z porządnymi zdjęciami, z filmami byłaby tragedia. Po drugie tematyka bloga nie za bardzo jest odpowiednia do tego. Po trzecie nie lubię publicznych wystąpień. Po czwarte, obiektyw mnie nie lubi i nie jestem fotogeniczna. Na zdjęciu można jeszcze co nieco poprawić ale z filmem jest gorzej.

WG: Skąd taka fascynacja kostiumami? Kiedy się to zaczęło?
EN: Ta pasja zaczęła się od lekcji polskiego. Mieliśmy w grupach przygotować projekt dotyczący tła społecznego secesji, nauczycielka uściśliła że chodziło jej o kulturę, sztukę, naukę i MODĘ. Moja ambitna i odznaczająca się nieszablonowymi pomysłami przyjaciółka Patrycja stwierdziła "No to uszyjemy!". Chciałam się popukać w głowę bo żadna z nas nic nigdy nie uszyła a ja nawet nie widziałam maszyny do szycia z bliska. Ale wyciągnęła mnie do second-handu po materiały, na które wydałyśmy fortunę. Rozłożyłyśmy się u mnie w domu i uszyłyśmy okropnie brzydką, biało-zieloną suknię z przełomu wieków. Udało nam się zepsuć maszynę mamy, ale suknia wytrzymała do prezentacji projektu. Patrycji ta zabawa spodobała się średnio, a mnie dużo bardziej. Zaczęłam zgłębiać temat, pokochałam XVIII wiek i tak już mi zostało :)

WG: Przyznam, że jest to nietypowe hobby, tym bardziej, że pierwszy raz mam okazję spotkać się z tego rodzaju blogiem. 
Na jakiej podstawie tworzysz kostiumy? Wpisujesz w przeglądarkę "barok" (jak to określiłaś na blogu), wyskakuje Ci kilka zdjęć, drukujesz, biegniesz do second handu, szukasz materiału i szyjesz? Co jest jeszcze pomiędzy tym co napisałam? Jakieś rysunki, projekty? Jak się to odbywa? 
EN: I to jest smutne, że pierwszy raz się na coś takiego natknęłaś! Za granicą (USA, Francja, Szwecja) to naprawdę popularne hobby i takich blogów jest cała masa.
Uszycie kostiumu to kilkuetapowy proces. Czasem się zaczyna od jednej sukienki, czasem po prostu interesuję się daną epoką. Mam kilka tablic na Piterest na których przypinam to, co mnie zaciekawi. Ostatnio inspiracje najczęściej biorą się z tej strony, kiedy na stronie głównej wyskakują jakieś ciekawe i ładne sukienki. Zazwyczaj, nawet mając na myśli konkretny model, zbieram całą masę innych zdjęć, przeszukuję kolekcję muzeów itd. żeby dowiedzieć się jak najwięcej o kroju, sposobach szycia itd. Na tym etapie chcę się zapoznać przede wszystkim z sylwetkę damską w tamtym okresie, bo to podstawa kostiumu. Potem następuje bardzo ważny etap - szycie bielizny, (jeśli już takiej nie am)
Szukam odpowiedniego wykroju, albo sama go robię. Może coś narysuję, ale zazwyczaj mam w głowie projekt. Zresztą, często staram się odtwarzać obrazy/istniejące suknie i nie potrzebuję do tego rysunków.
Materiały - czasem najpierw jest inspiracja, a potem dopiero biegnę do sklepu (nie zawsze do second-handu, coraz częściej do zwykłego tekstylnego) i kupuję materiał. Czasami mam już tkaninę w szafie bo kiedyś mi się spodobała i kupiłam "na zapas" i kiedy widzę coś co mi się podoba jest jak znalazł. Zdarza się tak, że podoba mi się jakaś sukienka ale nie spieszy mi się do szycia, a któregoś dnia widzę w sklepie idealny na nią materiał i nagle nachodzi mnie ochota żeby ją mieć. A pot :)em zabieram się do szycia właściwej sukni :)

WG:  Czytając Twojego bloga, dowiedziałam się jeszcze, że robisz parasolki, a to oznacza, że masz zdolności manualne. Od zawsze zajmujesz się takimi robótkami ręcznymi czy może próbowałaś się spełniać na przykład w rysunku/malarstwie? Albo może z innej strony - osoba, która ma zdolności manualne, ma również duszę artysty, więc może śpiew? Taniec? 
EN: Szydełkowania, robienia na drutach i trochę haftu nauczyłam się mając 9-10 lat na wakacjach u babci. Potem jakoś się tym nie interesowałam, ale razem z moją kostiumową pasją odrodziła się też ta robótkowa. Nigdy nie interesowałam się rysunkiem/malarstwem chociaż moje wizerunki ludzi to nie kółka i kreski :D To bardziej pole mojej siostry.  
Z tym śpiewem i tańcem to trafiłaś jak kulą w płot! :D Nie potrafię poprawnie jednego dźwięku zaśpiewać, rytm może i trochę czuję ale mam okropną koordynację wzrokow-ruchową (może to z powodu dużej wady wzroku) i należę do osób, które cały czas się o coś potykają :)

WG: Potrafiłabyś określić ile czasu średnio trwa stworzenie jednego stroju? To czas liczony w tygodniach? Miesiacach? Ile najdłużej zajęło Ci szycie kostiumu i z jakiego powodu tworzenie go tak się wydłużyło?
EN: Jest kilka czynników które wypływają na czas tworzenia jednego stroju. Po pierwsze, zależy to od tego czy jest to nowa dla mnie epoka. Jeśli tak - kilka tygodni, miesięcy (bo muszę uszyć bieliznę). Jeśli już wcześniej coś szyłam z tego okresu i bielizna już jest, to uszycie nowej sukienki może trwać i 3 dni. Ale regułą są 2-3 tygodnie. Generalnie im więcej umiem, tym wolniej szyję :) Ot, taki sobie paradoks. Po drugie - czas szycia wydłuża się, jeśli muszę czekać na tkaninę lub inne materiały, albo gdy wykrój jest problematyczny i nie potrafię go dobrze dopasować.
Najdłużej trwającym projektem jak do tej pory jest gorset z 1880r, który szyję już od czerwca i nie mogę skończyć (problematyczna tkanina, potem usterka maszyny do szycia i generalny brak motywacji do pracy nad nim). Zaraz na drugim miejscu jest czerwona suknia z 1815r, którą szyłam też kilka miesięcy ale wtedy zaczął się rok akademicki i miałam bardzo mało czasu.

WG: Widzę, że masz duszę prawdziwego humanisty - studiujesz prawo ;) Dlaczego akurat ten kierunek? Zdradzisz który to już rok?
EN: Właściwie to nie jestem humanistką, tylko taką hybrydą. Lubię czytać, interesuję się historią ale od zawsze moim ulubionym przedmiotem była matematyka :D Do dziś żałuję, że nie zdawałam rozszerzonej na maturze! Ale ponieważ wybrałam prawo mając jakieś 8 lat, potrzebna była mi rozszerzona historia. Teraz jestem już na IV roku. Dlaczego prawo? Może to trochę śmiesznie zabrzmi, ale oglądałam kiedyś z mamą "Klan" i tam jeden z wujów był adwokatem i miał taką ładną togę. Postanowiłam, że ja też chcę taką mieć dlatego zostanę prawnikiem. Dla ośmiolatki to był powód dobry jak każdy inny :) Im starsza byłam, tym lepiej orientowałam się o co chodzi w tym zawodzie i coraz bardziej mi się podobał (mimo mało zachęcającego, zamkniętego środowiska prawniczego). Ostatecznie, matematyka i prawo mają wspólną cechę - polegają na rozwiązywaniu problemów, a w tym jestem dobra. Trzymałam się tego kursu aż do matury, potem dostałam się na UJ, a za chwilę będę musieć myśleć o pracy magisterskiej.

WG: O! Pamiętam jak też oglądałam ten serial. Wtedy mnie bardziej zainspirowało bycie "aptekarzem", ale jak zaczęłam uczyć się chemii i biologii to czar tego zawodu prysł :P 
Szyjesz tylko (albo aż) kostiumy czy zdarzyło Ci się uszyć coś dla siebie, do noszenia na codzień? 
EN: Tak, czasem szyję coś dla siebie albo bawię się projektami DIY. Ale nie inspiruję się przy tym dawnymi strojami. Lubię współczesną modę :)

WG: Czujesz się jak Wschodząca Gwiazda?
EN: Nie  bardzo wiem jaka jest definicja Wschodzącej Gwiazdy, ale wydaje mi się, że byłoby to stwierdzenie na wyrost. Blog nigdy nie będzie bardzo popularny, bo to niszowe, nie znane w Polsce hobby. Ale interesuje się nim coraz więcej osób. Powiedziałabym raczej, że czuję się jak Wschodząca Gwiazdeczka albo jakaś mała planetoida :D

***
Przypominam, że każdy może wziąć udział w projekcie i poczuć się w roli "gwiazdy". Wystarczy poczytać o tym jak to działa i zapoznać się z regulaminem

Total comment

Author

Wschodzące G.

3   komentarze

Kolejny świetny wywiad! Osobiście zawsze podziwiałam tego typu rzeczy - chociażby jako zapaleniec mangowy uwielbiam osoby zajmujące się ręcznie robionym cosplay'em. A widzieć tego typu stroje - inspirowane barokiem i innymi stylami - to jak wygrać fortunę! :D
Ja również bardzo lubię takie blogi :) Kiedy byłam mała, chciałam żyć w innej epoce, więc przyjemnie jest popatrzeć na kogoś, kto na chwilę przenosi się w czasie.

Wszystkie komentarze są na bieżąco moderowane.

Cancel Reply